Nigdy nie był w Polsce, ale Polskę szczególnie ukochał i czuł z nią
nadzwyczajną więź. Kochał Polaków za wierność Bogu, za umiłowanie wolności, za
szczególną pobożność maryjną. Zapewne nie przypuszczał, że syn ukochanego przez
niego narodu, kiedyś jako papież, wyniesie go do chwały ołtarzy. Święty Alojzy
Orione, włoski kapłan, człowiek całkowicie oddany sprawie Chrystusa i Jego
Królestwa. Powtarzał, że tylko miłość zbawi świat, a doskonała radość pochodzi
jedynie z doskonałego poświęcenia siebie Bogu i ludziom.
Urodził się w Piemoncie na północy Włoch w 1872 r. Jego ojciec, robotnik
drogowy był liberałem raczej wrogo usposobionym do Kościoła, matka zaś była
pobożną i mądrą kobietą. Jako trzynastolatek Alojzy był przekonany o swoim
powołaniu do stanu kapłańskiego i wstąpił do franciszkanów, musiał jednak
wkrótce opuścić klasztor ze względu na ostre zapalenie płuc. Pracował potem z
ojcem jako brukarz, doświadczając twardego losu robotników. Mimo iż był to w
życiu Alojzego czas pożyteczny i twórczy nie przybliżał go do stanu
kapłańskiego. Dopiero w 1886 r. znalazł się w murach sławnego oratorium ks. Jana
Bosco w Turynie. Pozostawał pod dobroczynnym wpływem tego wielkiego wychowawcy.
W wieku 14 lat złożył prywatny ślub czystości. Zaś w trzy lata później wstąpił w
swych rodzinnych stronach do diecezjalnego seminarium w Tortonie. Był gorliwym
klerykiem pałającym autentycznym duchem apostolskim. Sprawując funkcję kustosza
katedry założył na wzór ks. Bosco swoje pierwsze oratorium z myślą o opuszczonej
młodzieży. Gromadził dzieci ulicy, nauczał je katechizmu i wspierał materialnie,
pomagał też klerykom studiującym teologię. Będąc subdiakonem głosił za
pozwoleniem biskupa kazania na terenie całej diecezji. W 1895 r. został
wyświęcony na kapłana. Biskup zdawał sobie sprawę, że wyświęcił kapłana
niezwykłego, pozostawił mu więc swobodę działania. Orione oddał się z całym
zapałem i żarliwością biednym dzieciom. Organizował dla nich naukę i wakacje,
wspierał je duchowo i materialnie. Powołał do życia Małe Dzieło Bożej
Opatrzności, aby skuteczniej nieść pomoc potrzebującym. Z niego powstała nowa
rodzina zakonna popularnie nazywana orionistami.
Inspiracje czerpał Alojzy Orione od dwóch wielkich świętych: znakomitego
wychowawcy młodzieży ks. Jana Bosco i bł. Jana Benedykta Cottolengo, znakomitego
organizatora dzieł charytatywnych. Zdolności ks. Orione zabłysły w pełni podczas
organizowania pomocy dla rejonów dotkniętych trzęsieniem ziemi najpierw w
Messenie, potem w Kalabrii. Zakładał szkoły i internaty, uczył w nich rzemiosła
i pracy na roli. Jego duchowość łączyła w niezwykły sposób życie czynne z
kontemplacją.
Kiedy Niemcy napadł na Polskę we wrześniu 1939 r. ks. Alojzy Orione nakazał
swoim współbraciom sprawować nabożeństwo błagalne o ratunek dla naszej ojczyzny,
przy ołtarzu umieścił też biało-czerwoną flagę. Zwykł był mawiać, że gdyby nie
był Włochem chciałby być Polakiem.
W trosce o jego nadwyrężone zdrowie współbracia umieścili go w San Remo na
włoskiej riwierze, aby nieco odpoczął. Niestety, organizm nie nawykły do
odpoczynku odmówił posłuszeństwa. Ks. Orione zmarł niespodziewanie 12 marca 1940
r. Pochowano go w kościele w Tortonie. Gdy 25 lat po śmierci otwarto jego trumnę
znaleziono ciało nietknięte zębem czasu. Jest rzeczą niemożliwą przedstawić w
kilku zdaniach życie tego człowieka, który nazywał sam siebie Bożym bagażowym,
życie pełne przygód, dramatów, życie kierowane logiką miłości do Boga, do Matki
Najświętszej, do papieża i do ludzi. Naszą polityką – zwykł mawiać – jest
polityka zawarta w Modlitwie „Ojcze nasz”: cierpieć, milczeć, modlić się, kochać
pozwolić się krzyżować i szanować.
Bóg jest wielki w życiu i dziełach swoich świętych. Don Orione całe swoje
życie, bez reszty, oddał Bogu i ludziom. Zrozumiał, że tylko miłość zbawi świat,
a doskonała radość pochodzi jedynie z doskonałego poświęcenia siebie Bogu i
ludziom. To przesłanie dziś w XXI wieku nie straciło nic ze swej aktualności. A
my, Polacy, nie powinniśmy zapominać, że mamy w niebie jeszcze jednego wielkiego
orędownika polskich spraw.
Tekst został wygłoszony
w ramach cyklu felietonów „Spróbuj pomyśleć” w Radiu Maryja 12 marca
2012 r.
|