O Gabrielu bledziutki/ z bolesnym w ręku obrazkiem/ jesteś mi cały – gdy
kocham – /Szczęśliwym wynalazkiem – Tak w jednym ze swoich wierszy pisał ks. Jan
Twardowski, a owym „bledziutkim Gabrielem” był św. Gabriel Possenti. Wśród
włoskiej młodzieży św. Gabriel pełni podobną rolę, jak wśród polskiej św.
Stanisław Kostka i jest jednym z najbardziej znanych świętych wśród Włochów.
Urodził się w 1838 r. w Asyżu w wielodzietnej rodzinie jako syn wysokiego
urzędnika administracji Państwa Kościelnego. Podobno został ochrzczony w tej
samej chrzcielnicy, w której łaskę chrztu otrzymali św. Franciszek i św. Klara.
Jemu też nadano imię Franciszek i tego imienia używał aż do wstąpienia do
zakonu. Wcześnie osierociła go matka, gdy zmarła, Franciszek miał dopiero cztery
lata. Ojciec nie ożenił się powtórnie, ale sam zajął się wychowaniem
jedenaściorga dzieci. W 1856 r. rodzina Possentich osiadała w Spoleto. Wiedzę i
zasady wiary chrześcijańskiej zgłębiał Franciszek pod okiem Braci Szkół
Chrześcijańskich, a następnie w kolegium jezuitów. Należał do najlepszych
uczniów. Ale już w szkole przylgnął do Franciszka przydomek „il damerino”, czyli
bawidamek. Dbał bowiem przesadnie o swój wygląd zewnętrzny, lubił gry w karty,
zabawy taneczne, teatr i polowania. Ojciec wybrał mu panienkę z dobrego domu,
chcąc by syn założył rodzinę, ale ojcowskie plany się nie zrealizowały.
W spoletańskiej katedrze znajduje się przepiękny cykl fresków „Sceny z życia
Maryi” pędzla florenckiego malarza Brata Lippa Lippiego, a w połowie drogi z
Asyżu do Spoleto wznosi się średniowieczne sanktuarium Płaczącej Madonny w
Trevi. To Maryi zawdzięczał młody Possenti przemianę swojego życia. Postanowił
wstąpić do Zgromadzenia Męki Pańskiej, tzw. pasjonistów. To zgromadzenie o dość
surowej regule zostało założone w pierwszej połowie XVIII wieku przez Pawła
Daneo, czyli św. Pawła od Krzyża. Zakonnicy, rozważając w sercu Mękę Chrystusa,
zobowiązują się specjalnym ślubem do głoszenia światu chwały Krzyża –
najlepszego lekarstwa na zło pleniące się w świecie. Pasjoniści szerzyli też
Nabożeństwo do Męki Pańskiej oraz Matki Bożej Bolesnej. Oba te nabożeństwa
gorąco zapadły w serce młodego Franciszka Possentiego, który wstąpiwszy do
zakonu, przyjął imię Gabriel. Te dwa nabożeństwa stały się szczególnym
wyznacznikiem jego duchowości, uświęciły go tak dalece, że był gotów przyjąć
wszelkie choćby największe męki, byle tylko pocieszyć Serce Boże i Serce Jego
Matki. Podejmował heroiczne akty wyrzeczenia i pokuty, stawiał sobie bardzo
wysokie wymagania, ale nie był nigdy z siebie zadowolony, choć jego oceniano
bardzo wysoko.
Tok studiów został zakłócony wojnami Garibaldiego, masona i przeciwnika
Państwa Kościelnego. Z tamtego okresu pochodzi na wpół legendarna opowieść o
tym, jak w miasteczku Isola Gabriel Possenti zagroził rewolwerem żołnierzom,
którzy przymierzali się do splądrowania i podpalenia miasta. Wyrwawszy
żołnierzowi pistolet Gabriel wywołał wesołość oficerów, którzy w tym wątłym
młodzieńcu nie widzieli kogoś, kto umiałby posługiwać się bronią. Jakie było ich
zdziwienie, gdy ten blady Gabriel z doskonałą precyzją odstrzelił łeb pełzającej
jaszczurce. Był więc człowiekiem gotowym z narażeniem życia stanąć w obronie
dobra. Nie dane mu było jednak przyjąć święceń kapłańskich. Zmarł jako kleryk na
gruźlicę w 1862 r. Miał wówczas 24 lata. „Nie trzeba myśleć i martwić się tym,
co się stanie lub może zdarzyć się w przyszłości. Lepiej trwać w rękach Boga i
zawierzyć mu całkowicie”. Wydaje się, że tą przepiękną myśl jej autor – św.
Gabriel Possenti wypełnił w zupełności. Wybierając sobie Matkę Bożą Bolesną za
patronkę i rozważając w sercu Mękę Chrystusa, wskazuje nam ludziom XXI wieku
wciąż zatroskanym o jutro, że lepiej trwać w rękach Boga i jemu zawierzyć
przyszłość.
Tekst został wygłoszony w ramach cyklu
felietonów „Spróbuj pomyśleć” w Radiu Maryja 27 lutego 2012 r.
|